Prof. Rafal Strent Academy of Fine Arts Warsaw (pl)

Z. Rafał Strent Warszawa,
Akademia Sztuk Pięknych w Warszawie
Wydział Grafiki
Praca habilitacyjna
Tytuł pracy brzmi TORI, co jest japońską nazwą świętej bramy, łączącej
świat materii z nieskończonością. Zestaw składa się z l0 jasnych rysunków tuszem
na płótnach o wymiarach 40 x l00 cm i 4 kwadratowych “nokturnów” o boku l00 cm.
Wydany przez Habilitantkę katalog prezentuje dzieło i zarazem jest do niego
pięknym, poetyckim komentarzem. Gdyby w pracach nad ustawą o szkolnictwie
wyższym zachowano wymóg sporządzania “opisu dzieła”, wówczas tę publikację
należałoby traktować jako swoisty wzorzec! Autorka ujawnia wszystkie niezbędne
informacje, zachowując jednak tajemnicę, bez której dzieło sztuki nie istnieje!
Kontakty ze sztuką Dalekiego Wschodu nieoczekiwanie naprowadzają na tropy sztuki
najnowszej, zanurzonej w społecznych problemach- tych prawdziwych, a nie, jak za
socjalizmu, dekretowanych politycznie. Kolejna paralela (a raczej zbieżność) to
nobilitacja odbiorcy, który staje się partnerem i wspóhwórcą dzieła. Artysta nie jest
szamanem, który wie wszystko i daje do odgadnięcia. To człowiek, który stawia pytania
i ujawnia problemy, a rozwiązań (lub kolejnych pytań) będzie tyle, ilu ludzi
zechce temat podjąć. Idea kreacji na Wschodzie to szkoła pokory wobec natury, będącej
cząstką Universum. Trudno być celebrytą i V!Pem wobec sosny przyklejonej do
wapiennej skały, czy rozszalałych kwitnących wiśni. Jest kilka miejsc, nawet całkiem
blisko: Moravany na Słowacji, albo Użhorod na Ukrainie, gdzie można wiosną
znaleźć przedsmak święta sakury. Oczywiście, te nasze imitacje, poza kolorem
kwiatów, nijak się mają do wyrafinowanej w każdym calu kultury Japonii. Niżej
podpisany zbliżał się do “Mekki” Habilitantki, ale z Zachodu dotarł jedynie do
Mongolii, a ze Wschodu na Hawaje. Wszędzie tam mnóstwo japońskich wpływów,
dobrych i złych, ale sedno tej kultury jest mi wciąż enigmatyczne …
Dziesięć poziomych obrazów stanowi trzon pracy habilitacyjnej i zdaje się
być próbą europejskiej odpowiedzi na azjatyckie wyrafinowanie. Horyzontalne
mariny spotykamy w obydwu kulturach, delikatny rysunek jest tam i tu wartością
szczególnie cenioną. Podejmując próbę dialogu Artystce udało się uniknąć pastiszy,
bądź cytatów (Katsushika Hokusai jawi się tylko raz, i tylko w komentarzu). W ten
sposób ów dialog staje się partnerski.
Głównym atutem Autorki jest znakomity rysunek. Wystarcza za wszystkie
wyjaśnienia. Nie jest więc przypadkiem, że Uczelnia korzysta z Jej talentów właśnie
w Pracowni Rysunku. Przed wielu laty w jednej z hanowerskich galerii pokazywano
wystawę rysunków Christo (Javacheffa). Pomyślałem wówczas, że gdybym był
bogatym człowiekiem i gdyby na moim biurku Christo narysował np. projekt biegnących
parkanów na pustyni, to bez zastanowienia dałbym mu pieniądze. Te rysunki
były doskonałe! Miałem okazję powiedzieć mu o tym, kiedy był w Warszawie.
Odparł: – “Wszystko zawdzięczam tej komunistycznej Akademii Sztuk Pięknych
w Sofii, gdzie mnie przyzwoicie nauczono rysunku”.
Na płótnie rysowało mnóstwo ludzi, spośród znajomych choćby Ewa
Kuryluk. Ale kompozycje Pani Katarzyny Kujawskiej-Murphy są jakością artystyczną
bliskie umiarowi obydwu kultur. Sama Artystka pisze, że “umiar w barwie, ekspresji,
formacie” są Jej szczególnie bliskie. To cieszy w dobie rozpasania. Chcę
wierzyć, że sztuka nadaljeszcze należy do sfery kultury. A przecież miarąkultury jest
umiar, który nie zależy od długości geograficznej!
Jej morskie pejzaże nawiązują do najlepszych tradycji europejskich i japońskich,
nie przestając być zdecydowanie w głównym nurcie współczesności. To
samo dotyczy postaci, rysowanych lekko, dynamicznie, ze znakomicie uchwyconym
ruchem, ulokowanych w najwłaściwszych miejscach kompozycji. Są tam, gdzie naprawdę
być powinny, a każda zmiana zburzy doskonałą harmonię. Pewnie gdzieś tutaj
2
tkwi sekret uniwersalnej jakości, której obce są regionalizmy … I nie ma w tym
żadnego doktrynerstwa!
Powiększone detale pokazują skalę mistrzostwa, porównywalnego
z maestrią akwarelistów i azjatyckich kaligrafów, którzy w drodze do doskonałości
ćwiczyli dziesiątki tysięcy godzin.
Psycholodzy zajmujący się sztuką twierdzą, że kwadrat jest formatem
ludzi zrównoważonych. Artystka korzysta z nich często, a cztery “Czarne obrazy” są
składnikami pracy habilitacyjnej. Na własny użytek nazywam je nokturnami, a ich
obecność w zestawie pojmuję jako równoważnię kompozycyjną dla zachowania
kosmicznego porządku. Komplementarne elementy yin – yang do tego stopnia
zapewniają ład, że stały się nawet azjatyckimi godłami. W Europie, gdzie na
wysokich cokołach umieszcza się rewolucję, taki szacunek dla porządku i równowagi
musi zaskakiwać. Ale, zmęczeni nadmiarem bodźców, czy nie czujemy się cząstką
Kosmosu, leżąc pod rozgwieżdżonym niebem, po którym Odwieczny przesuwa
światy …
Artystka, znając (i czując) zasady i miary sztuki japońskiej, zachęca do
poznania kolejnego wkładu tamtejszej kultury, który nosi nazwę HAIGA. Jest to
połączenie lapidarnego tekstu poetyckiego, często o wydźwięku filozoficznym, który
znamy jako haiku, z równie lapidarnym obrazem Gap. ga). W moim odczuciu, reguły
tej sztuki mamy unaocznione w publikacji, która prezentuje pracę habilitacyjną, będąc
zarazem jej autorskim komentarzem, który w przytaczanej niżej ustawie nazywany
jest “opisem dzieła”. Delikatnie skonstruowany esej wyjaśnia co trzeba, pozostawiając
dość wiele do rozstrzygnięć czytelnika. Wzbogacony jest wierszami Shigei
Tsuboi Kamień i Wisławy Szymborskiej Rozmowa z kamieniem. Jedyne zastrzeżenia
można mieć do braku paginacji, jednoliterowych spójników na końcach wierszy (ale
to dziś już zdarza się nawet w poważnych wydawnictwach), wreszcie do podawania
w niewłaściwej kolejności wymiarów obrazów: najpierw pionowy!
Spełniając wymagania art. 17 ust. 2 ustawy z dnia 14 marca 2003 r. o stopniach
naukowych i tytule naukowym oraz o stopniach i tytule w zakresie sztuki praca
ta była w całości “opublikowana” podczas wystawy wNika Gallery w japońskiej
Osace (lO -17 stycznia 2010 r.) oraz w 2B Galerii w Poznaniu (1- 20 maja 2010 r.).
III. Dorobek artystyczny i dydaktyczny
Pani adiunkt Katarzyna Kujawska-Murphy jest osobą dynamiczną i pewną
swoich racji. Mając naturalną wrażliwość społeczną, w “Autoreferacie” objaśnia szereg
motywacji przedsięwzięć artystycznych, wśród których dominują instalacje z użyciem
narzędzi cyfrowych. Częste są w Jej dorobku tzw. instalacje malarskie, bowiem
elementarny warsztat artysty plastyka znakomicie współistnieje z instrumentami
multimedialnymi. Widać, malowanie obrazów niekoniecznie oznacza paseizm …
Artystkę bawi angielskie “tłumaczenie” imienia poznańskiej rzeki i nad
Wartą tworzy instalację pn. Miasta – Statki. Intencją Jej było wytrącenie z inercji
mieszkańców nadbrzeżnej dzielnicy Czartorii, którzy spełniają wymagania definicji
wykluczenia społecznego. Artystyczny sukces nie przełożył się na poprawę jakości
ich życia … Główny trzon tej kompozycji był pokazywany również w Berlinie.
Dobrze przygotowana dokumentacja wyręcza recenzenta z prezentacji kolejnych
zrealizowanych projektów. Są wśród nich przedsięwzięcia stricte artystyczne
- służące badaniu możliwości wyrazowych, jak Light Column, Ukryte kolory,
Latarnia morska, bądź Opadający widnokrąg. Pokazywano je w poznańskich
galeriach, a także w Berlinie, Wiesbaden i Hanowerze. Druga grupa prac to
tradycyjnie rozumiane obrazy. Pokazywano je głównie w Osace, a ich wyróżnikiem
3
jest “umiar w barwie, ekspresji, formacie”. Autorka w tym cyklu kontrolowała swoje
europejskie doświadczenie według kryteriów japońskiej metody haiga: maximum
wysublimowanego wyrazu przy minimum środków. Sądzę, że nie tylko Japończycy
uznali je za sukces.
Kolejna, wielce istotna grupa prac, to instalacje o zacięciu społecznym.
Zacząć tu trzeba od Ocieplania Ratusza w Zielonej Górze, gdzie Wysoki Urząd, dom
Rady (niem. Rathaus) dzięki malarskiej instalacji trochę utracił biurokratyczną
wyniosłość, przywracając mieszkańcom demokratyczną świadomość, że to oni są
pracodawcami tych w urzędzie. Odczarowywanie społeczeństwa po wiekowych zaszłościach
można prowadzić na różne sposoby- a tenjest na dodatek piękny!
Re:Generacja I i II to znowu artystyczna ingerencja w kolejną poznańską
“niepiękną dzielnicę”. Śródka leży tuż obok centrurn miasta, ale zdaje się żyć na odległej
prowincji. Szczęściem dla niej -jak na warszawskiej Pradze, albo krakowskim
Kazimierzu – są wrażliwi społecznie artyści. Pani Katarzyna Kujawska-Murphy
mieszka na Śródce, “w samym jej sercu, na Rynku Śródeckirn”. Ona sarna, mając
poczucie taktu, nie chciała na siłę uszczęśliwiać sąsiadów sztuką współczesną, ale
krok po kroku, zapraszając cudzoziemców z różnych kultur, oswajała ich z poglądem,
że każdy z nich jest Bardzo Ważną Osobą. Że własne, różnorodne doświadczenia,
własny sposób bycia i własna hierarchia wartości są tak sarno wyraziste jak osobowości
np. noblistów. Będąc w Sarajewie (już po wojnie jugosławiańskiej) zapytałem
ówczesnego ambasadora RP, dlaczego tam zainstalowano tyle placówek dyplomatycznych,
kiedy ani interesy, ani ściślejsza współpraca tego nie uzasadniały. Odparł,
że w ten sposób dowartościowuje się tych biednych, poturbowanych ludzi, dając im
wiarę, że są członkarni społeczności świata. Tak też odczytuję intencje Habilitantki.
Dodam: szlachetne i czyste intencje, choć brzmi to może nazbyt patetycznie. Warto
jeszcze dodać, że do tych projektów Artystka włączyła studentów, a więc uwrażliwianie
mieszkańców połączyła z dydaktyką i zwyczajnym wychowywaniem młodzieży.
To kolejny powód do Jej chwały.
Poza aktywnością twórczą i pedagogiczną Autorka często bierze udział
w międzynarodowych sympozjach artystycznych, na które bywa zapraszana jako
czynna i ciekawa uczestniczka. Udziela się również jako doświadczona kuratorka
imprez kulturalnych, wystaw i konferencji.
“Słów kilka o pracy ze studentami” to tytuł skromnej informacji o pracy
pedagogicznej. Nie znajdziemy tu nic o metodach dydaktycznych (trochę szkoda, bo
Artystka ma chyba bardzo wiele do przekazania). Dowiemy się natomiast o współuczestnictwie
studentów we wszystkich akcjach i przedsięwzięciach, w które Ona
sarna wciąga się serdecznie. Młodzież zawsze reaguje spontanicznie na rugowanie
barier międzypokoleniowych, a mając naturalną wrażliwość, chętnie angażuje się
w imprezy społeczne, nie bacząc na straty i zyski. Jeśli nawet nie wszystkie cele
projektu bywają realne, to zawsze ewidentny jest profit własnego doświadczenia, bo
nic tak skutecznie nie uczy jak własne błędy. Każde pokolenie musi ich doświadczyć.
IV. Konkluzja
Po analizie dokumentacji postępowania, poznawszy dorobek artystyczny
i dydaktyczny, mając świadomość roli, jaką Jej aktywność twórcza i organizatorska
wnosi do rozwoju kultury świata, uznaję wniosek Rady Wydziału Malarstwa
Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu o nadanie Pani adiunkt (z kw. art. I st.)
Katarzynie Kujawskiej-Murphy stopnia doktora habilitowanego w dziedzinie sztuk
plastyczny~~,tv dyscyylinie sztuk pięknych, za całkowicie uzasadniony.
-:/~- r _’·/l./~
b